środa, 14 lipca 2010

-kobiety są silne, samodzielne, jakoś dały sobie radę podczas wojny, gdy mężczyzn nie było wówczas w domu.

-tak? a umiałabyś sama zmienić koło? -nie mam samochodu, gdybym miała, pewnie bym się nauczyła, bo chcę być jak najbardziej niezależna.
tak wyglądała zwyczajowa rozmowa z wujkiem chujkiem podczas wizyty u Francuzów. wujek i ciocia nie są za parytetami (partia Sarkozy'ego już ma z tego tytułu karę). dlaczego? "bo do polityki dostają się najlepsi". zgoda. ale czasami trzeba przełamać stereotyp myślenia! ludzie wybierają mężczyzn, bo myślą, że oni się do tego nadają. kobiety muszą się pokazać. tak jak to udowodniły podczas wojny - że dają sobie radę. tylko temu służą parytety, a nie temu, że feministyczne lobby pogrywa sobie z męską polityką ot tak, kokieteryjnie, bo PRZECIEŻ są kobietami...

czwartek, 27 maja 2010

niedziela, 16 maja 2010

1. zmiana. 2 zmiana...

ZMIANA - słowo klucz. czy naprawdę mężczyźni i kobiety potrzebują zmiany, a raczej odmiany?

nigdy nie mów tego głośno.

piątek, 14 maja 2010

weź nie rób scen.

niedziela, 9 maja 2010

BRYTFANKA

teraz, jak wiemy, w Wielkiej Brytanii wyjątkowy czas; przełom.
trzymam kciuki za wszystkie partie! oby się dogadały!


poniedziałek, 8 marca 2010

dzień kobiet

dziewczyny pytają się, gdzie ci mężczyźni. przystojniacy podobno chodzą kanałami – teoria kuzynki. pielą farmę na facebooku – twierdzi koleżanka. nie lepiej, by było, gdyby wypielili nasze farmy? wszyscy by byli zadowoleni. no dobrze, gdzie ci mężczyźni? chyba właśnie to pytanie i jednocześnie refleksja dominuje tego dnia. w święto kobiet myślimy paradoksalnie o mężczyznach. dyskusję o kobietach-materialistkach rozpoczyna kolega, który dumnie oznajmia w swoim statusie: „ku chwale ojczyzny, jeden jest dzień kobiet, cały rok mężczyzny”. zgoda, nie mam nic przeciwko patriarchatowi, o ile rządza nami mądrzy, odpowiedzialni, pewni siebie mężczyźni. kolejny kolega uznaje, że to wszystko to eufemizmy, że wszystkie oczekiwania kobiet wobec mężczyzn sprowadzają się do jednego: „hajs, hajs, hajs”. odpowiadam, że przez męskość rozumiem zaprzeczenie obrażalskich, zakompleksionych, sierotowatych mamisynków. on nadal upiera się przy swoim. nie wytrzymuję, piszę: „dla mnie argumenty, że laski lecą na pieniądze i samochody, świadczą o niczym innym, niż o tym, że facet po prostu nie ma NIC INNEGO do zaoferowania! on pisze że: „faceci nie maja nic innego do zaoferowania, bo niczego więcej nie wymagacie. ty myślałaś, że my jesteśmy z wami dla inteligencji i poczucia humoru?”. ja na to: „jeśli nie szukasz w kobiecie inteligencji i poczucia humoru, to nie dziw się, że trafiasz na blachary. szybkie kobiety lubią szybkie samochody. dyskusja z tobą świadczy o tym, że zdecydowanie nie warto tracić czasu na facetów”. no i facet zepsuł mi moje święto. dochodzę do wniosku, że faceci to ameby z uszkodzonym mózgiem z tą swoją nibynóżką, którą nazywają penisem. oczywiście wiem, że wielu jest w porządku, ale ja raczej wszędzie się spóźniam, bo ci najlepsi są już zajęci.

środa, 23 grudnia 2009

bezgluten.bez glut.ów.


obiecałam sobie, że nigdy nie tknę soi, bo pod jej uprawę wycinają puszczę amazońską. jednakże od kiedy jestem na diecie bezglutenowej, mama kupuje wszystko, co glutenu nie zawiera. tak trafiły do mojego przełyku sojowe kotleciki. całkiem jadalne, ale lepiej spożywać je w pobliżu toalety. pieczywo bezglutenowe to jest dopiero hit. jest praktycznie bez smaku, pozostaje więc pytanie: myć po nim zęby czy nie? jedyną zaletą pieczywa beglutenowego jest to, że nie sczerstwieje, bo już jest czerstwe. gdy byłam mała, czytając opakowanie kaszki dla dzieci, dziwiłam się, że słowa "bez glutenu" są puste, bo na kaszce i tak robiły się gluty. pozdrawiam wszystkich na diecie bezglutenowej. glut
PS na załączonym obrazku kromka chleba bezglutenowego.

czwartek, 10 grudnia 2009

zdecydowanie już za długo szukam pracy..



Powiatowy Urząd Par (dla niewtajemniczonych: PUP – liczba mnoga od słowa pupa)
- Jak wyglądała pani ostatnia randka?
- Rzucił mnie, zanim się poznaliśmy.
- Jasne. Jak pani widzi swoją przyszłość za pięć lat?
- Będę na urlopie macierzyńskim.
- Aha, aha (w tle słychać "that’s the way aha, aha, I like it, aha, aha" w wykonaniu KC and The Sunshine Band). Dlaczego chce pani podjąć właśnie tę pracę?
- Nie znam się na mężczyznach, ale przeczytałam wiele książek, m.in. „Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus”. Poza tym jestem młoda i piękna, brakuje mi trzeciego przymiotnika - bogata.
- Jakie ma pani zalety?
- Zalecają się do mnie, bo mam zalety, oczywiście. Mój tata twierdzi, że mam doskonałe wyczucie czasu po mamie. Powiedział mi tak, gdy zobaczyłam go całującego się z naszą sąsiadką. Trochę to dziwne, bo mówił mamie, że sąsiadka jest dla niego wyjątkowo nieatrakcyjna.
- Taaaak. Kwestia religii jest dla nas bardzo ważna. Wierzy pani?
- Wierzę w siebie.
- Doskonale. Czy uważa pani, że jest pani godną kandydatką?
- Wymarzoną.
- Mam referencje od pani byłych chłopaków.
- Ups.
- Pozwolę sobie przeczytać: „niezależna, delikatna, troskliwa, wyzwolona seksualnie dziewica”. Wyśmienicie. Wad jest zdecydowanie więcej, więc pominę dalszą część. Ma pani aktualnie jakieś pytania?
- Nic mi nie przychodzi do głowy. Mój eks powiedział mi, że zbyt długo nosiłam blond, bo utlenił mi się mózg.
- To niewykluczone. Ponieważ jest pani niedoświadczoną dziewicą, na początek mogę zaproponować ciacho i ciastko na mieście. Pojedziecie tramwajem. Proszę wybaczyć, na mężczyznę z samochodem może pani awansować dopiero za dwa lata. Jak będzie wam fajnie, przedłużymy czas trwania umowy i może nawet pójdziecie razem do łóżka. Za każde nowo narodzone dziecko płacimy 10% więcej. Proszę pamiętać: żadnego całowania na pierwszej randce. To nasza święta zasada, dlatego nasze pupy są inne niż wszystkie. Pasuje?

in vitro

skoro seks jest zły, a katolik dzieci mieć musi, bo tak wypada, to dlaczego katolicy są przeciwni in vitro? to chyba doskonałe dla nich rozwiązanie: seksu nie ma, dzieci są. no czego chcieć więcej?