sobota, 29 grudnia 2012

ciekawe, o czym mogłyby porozmawiać współczesne kobiety z tymi ze średniowiecza...


mogłyby na przykład dokonać barteru. my lubimy mieć dużo włosów, a średniowieczne damy wyrywały je sobie nad czołem, aby było ono wysokie.

piątek, 16 listopada 2012

miasto snu...

btw. autentyk :)





środa, 7 listopada 2012

środa, 31 października 2012

dużo ostatnio czytam o gestach... poniżej cytaty, które coś we mnie wywołały.



z tego będą dobre nazwy rozdziałów książki: "obgryzanie paznokci najczęściej wynika nie z potrzeby ich skrócenia, lecz uspokojenia swoich nerwów", "skóra twarzy ludzi szczerze śmiejących się jest dobrze ukrwiona", "podobno przyjemne kontakty fizyczne z innymi i to, jak często do nich dochodzi, wpływają na zdrowie, nastrój, rozwój umysłowy, a nawet na długowieczność"  

poniżej wszystkie cytaty z źródłem:

"od 25. roku życia układ kostny jest już praktycznie ukształtowany. od tej chwili na zmianę kształtu twarzy wpływają: nastawienie do życia, myślenie oraz dominujące uczucia, mówiąc krótko, te siły, które zwykło się utożsamiać z charakterem. nikt wprawdzie nie może ponosić odpowiedzialności za swój charakter, jednakże mówi się, iż od 30. roku życia każdy sam odpowiada za swoją twarz" (czyli masz taką twarz, na jaką zasłużyłeś)
"pewne jest tylko jedno: kto w naszej szerokości geograficznej nie potrafi wykazać się eleganckim uzębieniem, sam jest sobie winien. regularne, błyszcząco białe zęby to wielki szczęście, tym większe, jeśli można je było >donosić< do późnej starości". 
"kto uważa się za kogoś szczególnego, podkreśla swoją odrębność" (ubiorem, makijażem, zachowaniem)
"skóra twarzy ludzi szczerze śmiejących się jest dobrze ukrwiona" (bierach, czytanie z twarzy)

"podobno przyjemne kontakty fizyczne z innymi i to, jak często do nich dochodzi, wpływają na zdrowie, nastrój, rozwój umysłowy, a nawet na długowieczność" 
"zachowania niewerbalne stanowią około 60-65% komunikacji interpersonalnej, a podczas uprawiania seksu mogą dochodzić nawet do 100%, będąc jedyną w tym czasie formą porozumiewania się partnerów", 
"obgryzanie paznokci najczęściej wynika nie z potrzeby ich skrócenia, lecz uspokojenia swoich nerwów" (navarro, mowa ciała)


wyobrażam sobie nerda, który chcąc zaprosić dziewczynę na randkę, przytacza wyniki badań naukowych: hej, a słyszałaś, że "podobno przyjemne kontakty fizyczne z innymi i to, jak często do nich dochodzi, wpływają na zdrowie, nastrój, rozwój umysłowy, a nawet na długowieczność"?

niedziela, 7 października 2012

prestiż mięśni


niektórzy moi kuzyni dbają o formę (pozdrowienia dla Filipa). jeden chodzi na prestiżową siłownię* do Hiltona w Warszawie, drugi ćwiczy codziennie w domu, w którym jego mama po rozbudowie wynajmuje także pokoje. oto ich pojedynek na muskuły, który odbył się w mojej głowie:



*teraz to już nawet siłownie są prestiżowe...


środa, 12 września 2012

;)


wtorek, 11 września 2012

piątek, 31 sierpnia 2012

ścieżka do kleszka...


im większy, tym lepszy... the bigger the better...


the bigger the better... choice

czwartek, 23 sierpnia 2012

uczucia religijne


środa, 22 sierpnia 2012

bardzo lubię tęczowe środowisko,

 .... ale jeszcze bardziej zabawę słowem, zatem urażonych od razu przepraszam.

poniedziałek, 30 lipca 2012

poniedziałek, 28 maja 2012

niedziela, 1 kwietnia 2012

czyny, nie słowa...


poniedziałek, 19 marca 2012

myśli szybko snujesz, ledwo je pilnujesz...


wiosenny entuzjazm


bardzo miła pani w pracy znajomego...


Mariusz Szczygieł powiedział, że polscy panowie, zdaniem Czechów, są...


W PERMANENTNEJ CIĄŻY SPOŻYWCZEJ.


cogito ergo sum...

jestem Polką. narzekam.

zadajesz dużo pytań?


niedziela, 4 marca 2012

zawsze zostaje nam bujna fantazja... ze specjalną dedykacją dla koleżanki - fanki Goslinga

piątek, 10 lutego 2012

siusiarka

miała wyjść kuśka, ale wyszła mi raczej świnka... w sumie... w temacie facetów, na jedno wychodzi ;) oczywiście żartuję. tak, muszę teraz za każdym razem precyzować, co poetka miała na myśli. niektórzy urodzili się bez rozumienia pojęcia ironia. przykłady z brzegu/rogu tj. z dzisiejszego dnia:
ja: mąż gej? super, przynajmniej nie ogląda się za laskami.
w: tak, super, głupia jesteś.
ja: napisałam A (25 uro). życzenia urodzinowe: "100 lat, a więc trzy ćwierci do śmierci".
w: boże... ale pierdzielisz.
nie lubię spotykać takich ludzi, bo biorą mnie za kiczowatą i idiotkę. właściwie to mają nawet racje. żartowałam!

czwartek, 9 lutego 2012

tak spędziłam święta

przyjeżdżam do domu na święta.
- kupiłam ci sukienkę. rozmiar za dużą, bo była połowę przeceniona. ale nie szkodzi, przyda ci się, gdy będziesz w ciąży - informuje mnie mama. a ja mam nadzieję, że dostanę jeszcze jakiś prezent.
następnie wigilia u babci. główne danie: pies zmielony z budą.
po świętach wyjeżdżam do rodziny Adamsów. w samolocie poznaję faceta. gdy dostrzega, że będę siedzieć obok niego, uśmiecha się. szczerze. za pierwszym razem, gdy na niego patrzę, myślę: całkiem przystojny. za drugim razem: miałabym z nich ochotę na małe co nieco. za trzecim: mógłby być ojcem moich dzieci. lądujemy, żegnamy się, buzi, buzi, lecę na pociąg.
dojeżdżam do domu rodziny Adamsów. na powitanie (jest godzina dwunasta w nocy) przez pół godziny męczą mnie pokazywaniem swoich zdjęć (z przedstawień, ze znanymi osobami, syna, czternastolatka z czasów, gdy był małym bobo). trzy dni później będą puszczać swoim gościom przez dwie godziny swoją płytę (są śpiewakami operowymi). ego w wersji stereo, żeby pojechać Gretkowską.
następnie wchodzę do pokoju czternastolatka. na moje oczy napadają lalki barbie. jest ich mnóstwo. ja nigdy tyle lalek nie miałam, choć to ja, nie on, jestem (byłam) dziewczynką. wszystkie lalki porozbierane do naga. gdzieniegdzie kucyki pony i tańczące baletnice, nakręcane jak bączki.
- połowę zabawek już wyrzuciliśmy - oznajmia dumnie mama chłopca.
w wyobraźni widzę napis na garażowej wyprzedaży: "lalki niepopsute. może gwałcone".
- koleżanka zaproponowała mi 50 franków za seks - wyznaje czternastolatek.
- o matko bosko - odzywa się we mnie mieszczanka - a ile ona ma lat?
- trzynaście. ale miała już seks. drogo chce. dziwki biorą mniej.
- ile?
- 25 franków.
potem pokazują mi łazienkę. sedes, toaletka, prysznic i  wanna z hydromasażem (kiedyś miałam taką w hotelu, wielka lipa). wszystko moje.
- tylko nie chlap, bo na podłodze leży granit - oznajmia tata synka.
świetnie. nie wiedziałam, że granit to synonim porowatego, rozpuszczalnego piaskowca.
i jeszcze potem zaprowadzają mnie do kuchni. jemy kaczkę. mrożoną. kaczka z gotowym nadzieniem wewnątrz. tu nikt nie gotuje. kaczka rewelacyjna. kroję ją.
- uważaj, żebyś tą tłustą kaczką nie pochlapała granitowej podłogi.
obsesja granitowa zaczyna mnie już irytować.
zasiadamy do stołu w jadalni. krzesła są ciężkie, metalowe. próbuję jedno przysunąć bliżej stołu, bo jadam jak dama, nie pochylam się z pięciu metrów nad talerzem.
- uważaj, jak podnosisz krzesło, możesz nim porysować...
tak, wiem, GRANITOWĄ PODŁOGĘ. czy ten człowiek nie wie, że z granitu robi się groby? że granit wytrzyma wszystko, przecież to j***** skała.
nie wytrzymuję. wracam do domu rodziców.
a tam X opowiada, że poznała chłopaka, który jest synem drugiego producenta jaj w Polsce. "jego jaja są wszędzie" - słyszę. bawi mnie to strasznie. ja z kolei opowiadam Y, kogo poznałam w samolocie.
- pamiętaj, nie ma brzydkich prawników ani brzydkich lekarzy - oznajmia.
wracam wreszcie do siebie. spotykam Z. (nowy rok, nowy zbok). Z proponuje mi narty. ale ja mam swoje zasady. z żonatymi na nartach nie jeżdżę. jedynym żonatym, z którym jeżdżę, jest mój ojciec.