niedziela, 22 listopada 2015

mężczyźni strugają pinokia

nieraz słyszy się od pary, że obydwoje "są w ciąży". choć wielu może wydawać się to durne, feministyczne, genderowe, zwał jak zwał, to odzwierciedla pewną kwestię: faktem jest, że mężczyzna w ciąży być nie może, ale kto wie, może z tego powodu ma kompleksy...?

rzecz jasna są to kompleksy nieuświadomione. kobieta powołuje na świat nowe życie, rodząc dziecko. mężczyzna, oczywiście, ma w tym swój udział, ale jednak to nie on jest w ciąży, to nie on dba o dietę, boli go kręgosłup i chodzi do szkoły rodzenia. mężczyzna chce jednak brać w tym udział, mimo że biologia go do tego nie zaprogramowała. stąd popularny w społecznościach m.in. papuaskich zwyczaj kuwady, czyli całe spektrum praktyk naśladowczych skończywszy na udawaniu porodu przez mężczyznę.

jak to natomiast wygląda w zachodniej kulturze? spójrzmy na dżepetta i dra frankensteina. co oni niby zrobili, jeśli nie powołali na świat nowego życia? mężczyzna ma ten kompleks. dlatego realizuje się w inny sposób - twórczy. płeć męska to świetni twórcy - pisarze, kompozytorzy, reżyserzy. tacy właśnie dżepetta i doktorzy frankensteiny. 

tak, tak, kultura zachodnia faworyzuje mężczyzn, a do czasów sufrażystek kobiety siedziały w domu i jak coś tworzyły, to pod pseudonimem, z ukrycia. nie były też na tyle wykształcone. teraz jednak mamy XXI wiek i każdy może tworzyć. mężczyźni, mam wrażenie, jednak nadal potrafią wznieść się na wyżyny trudniej osiągalne dla kobiet. wiem, że to słabo brzmi, ale wybaczcie, wystarczy przejrzeć listę laureatów Nobla w tym roku... mężczyźni też przecież bardziej skupiają się na pracy, bo jak by nie było, mimo zmian, dom i dzieci nadal pozostają sferą kobiet. to w tej dziedzinie kobiety działają, nie mają już więc nawet czasu na tworzenie wielkich dzieł. i właściwie nie muszą, bo i tak tworzą coś najpiękniejszego na świecie - nowe życie.

suma sumarum kobiety tworzą, rodząc, a mężczyźni strugając, jak dżepetto, swojego pinokia...

niedziela, 18 października 2015

ludzie są dziwni, a libido pcha cywilizację do przodu

kiedyś miałam ubaw, jak podrywano mnie na:
- kiełbaski z grilla
- gorący seks
- ofertę masażu stóp 
- kawę/maślane oczy/"chodź do mnie" i tym podobne oklepane historie.

ale teraz jestem już duża i dla niektórych oznacza to, że trzeba przejść do razu do sedna... 

pamiętam, jak moją koleżankę (też inicjał as) chłopak w grecji - tadek - męczył przez cały tydzień, by poszła z nim do łóżka, od "będę przynosić ci rano pomarańcze" po "pokażę ci zaświadczenie, że nie mam hiv".  był strasznie upierdliwy. bez żenady męczył ją w obecności świadków... ja miałam z tego straszny ubaw, as raczej nie. była zażenowana.

a mnie dopadła podobna historia i równa żenada całkiem niedawno. kolega, którego już znam trochę lat, zaproponował mi seks. i zdziwił się, że nie reaguję entuzjastycznie. dostało mi się, że jestem "pruderyjna", że w jego środowisko znajomych to jest przecież normalne, a potem cała socjo-antro-filozoficzna gadka w jego wykonaniu, że gdyby nie pociag, toby nie było cywilizacji, to libido przecież pcha ją do przodu, to siła twórcza, napędowa... rozpędowa. a ja dodam, że rozpłodowa, bo się tak ładnie rymuje ;)


poniedziałek, 24 sierpnia 2015

tekst o Marii Stuart z zimy 2015

Mary Stuart – were it not for her death, France could spread along two coasts of La Manche….


Only the French had reason to weep over her

Mary Stuart was a queen of Scotland. Her tragic life is widely known. The story of her life was described, inter alia, by Friedrich von Schiller in his drama ”Maria Stuart”. Having read Maria Stuart, Giuseppe Bardari decided to write a libretto while Gaetano Donizetti composed operatic music for it.  On opening night, “Maria Stuart” took place in the famous La Scala in Milano in 1835. 180 years later, residents of Warsaw had a chance to see this opera in February 2015 in the National Opera in Warsaw. This is why I finally found a reason to write about the queen of Scotland. Wait… only Scotland?

Not everyone knows that she was half French, I guess. (Her mother was French. Mary was a catholic like most Frenchmen and women, unlike people from Scotland and definitely unlike all inhabitants of England). And because of her blood, after she had been decapitated, only the French had reason to weep over her. At least that is what Stephen Clarke, an author of ”1000 Years of Annoying the French”, says. Let’s delve into a little more detail.

Growing up in France made her a French woman

There always was a traditional bond between Scotland and France. That is why young Maria Stuart, when she was only 5 years old, was sent abroad to be raised in the French court. She was supposed to get married to the 3 year old  son named Francis II of the French King Henry II. She would have then become a French queen, which carried a far more distinctive and important title rather than being the queen of Scotland. (Now, I do not say that because I am French, but rather this is what historians say).

5 year old Maria spent in France another 13 years, which were extremely important to her future life as the 13 years molded her into a young French woman. I have no doubt she picked up the French language and habits rather quickly. She was the first to use surname Stuart instead of Stewart. Stuart sounding more French, obviously. In France, people loved her, as she was clever and beautiful. She was a darling, held in high esteem, a favourite of everyone, with the exception of Catherine de' Medici, her future mother-in-law.

Then her problems started

When she turned 16, she became the queen of France. Unfortunately her husband died soon after, so her mother-in-law showed her that she was not welcome in France any longer at which point, Mary decided to go back to Scotland. She took some French people who surrounded her for the rest of her life.

However, coming back to her motherland was not a good idea at all. Scotland then was divided between noble men. Maria Stuart as the only descendant was rightfully the queen of Scotland even though she had spent the last dozen or so years abroad in exotic France. So while it is little wonder that the Scottish people were not excited about her at first, there were others who wanted to marry her in order to become a king. Could you blame them?

Maria Stuart had no idea about the country in which she was born. But she knew what to do in order to gain control over England some day. Therefore, she married an English Lord, her cousin – Henry Darnley. It was not a good marriage, the Lord died and Mary Stuart was captured soon after that. At first she spent some time imprisoned in Dunbar Castle, and later she was moved to Loch Leven Castle.

When she eventually managed to escape from this castle she decided to go to England. Why you ask? Well, for one, she was not welcome in Scotland. Since she was deprived of her power, her half-brother had taken control over the country. Meanwhile, in France she was also not welcome. Do you  recall her ex mother-in-law? So eventually she decided to go to England, to the country of her cousin – Elizabeth I of England.

Coming to England was also not a brilliant idea

Her coming back was also not a good decision because Elizabeth I was afraid of her as she still had some right to become a ruler of England. And thus she was imprisoned yet again and would spend 19 years in 3 different castles. It certainly looked like nobody liked her at all. But looks can be deceiving.

Mary Stuart still had some friends among the people and even a few of them wanted to help her out and deprive queen Elizabeth I of her power. Unfortunately Maria’s letters to one of the conspirators were revealed by a spy of queen Elizabeth I. When it became obvious that Mary wanted to replace the queen of England, she could start doing only the one thing in her power – counting down her last days. She was beheaded in 1587.

Mary Stuart desired to be buried in France but she was not. With her death, the chance to get control over England by the French nation disappeared forever. Never would there arise a chance for a union between both nations. It was a tragedy. Together, Scotland and England could have become a French colony had the French not squandered the opportunity. A tragedy indeed.

czwartek, 13 sierpnia 2015

zarost jest trendy



poniedziałek, 15 czerwca 2015

koleżanka

gdy próbuję jej pokazać ignorancję osób głosujących na dudę czy kukiza, nie daje mi dojść do słowa. oburza się.

jej zdaniem, jak ktoś nie zna zbyszka cybulskiego, to obciach, bo to "podstawa" do konwersacji. sama nie ma zielonego pojęcia o ekonomii czy polityce, ale nie... ona twierdzi, że z ludźmi tylko rozmawia się o sztuce, czyli tylko o tym, na czym ona sama się zna.

mówi, że ktoś znalazł portfel na wyścigach w hongkongu i wyjął z niego kupę kasy, oddając na policję sam portfel. mocno niesmaczne. mówię, że nigdy bym tak nie zrobiła, może ktoś przyszedł na wyścigi i obstawił ostatnie swoje oszczędności. spotykam się z odpowiedzią: 'tam wszyscy są bogaci'. piękne usprawiedliwienie, doprawdy piękne..

opowiada, że inni jeżdżą po świecie za pieniądze rodziców, nawet o mnie tak sądzi. przy tym sama jest na ich utrzymaniu, choć 2 lata temu skończyła studia.

trochę pokory, mniej agresji, a unikniesz w przyszłości depresji.

środa, 10 czerwca 2015

rodzinna pogawędka przy kolacji

K: gdzie W.?
E: w dupie.
A: dosłownie i w przenośni.
E: a to nie odmienia się 'u dupy'?

sobota, 30 maja 2015

nie jestem kobietą

nie oglądam telewizji, nie czytam babskich gazet, nie plotkuję o celebrytach (bo nawet ich nie znam), nie włóczę się po centrach handlowych, nie gadam z 'psiapsiółami' o intrygach w związkach, nie zadaje pytań typu: "zlajkował moje zdjęcie na fejsie, podobam mu się?". tak, nie jestem kobietą.

w ramach eksperymentu i - co tu dużo mówić - większej ilości czasu niż zwykle, postanowiłam przyglądać się temu, co leci w TV w tle, kiedy jem śniadanie. w moje ręce wpadła również gazeta... właśnie patrzę na okładkę, tytuł "glamour". no to teraz się zacznie:

kobiety w mediach przedstawiane są jako idiotki. ja nie wiem, skąd scenarzyści seriali, programów śniadaniowych i redaktorzy gazet te archetypy biorą. pierwszy lepszy serial z pawłem domagałą i joanną kulig: "o mnie się nie martw": główna bohaterka nieustannie jest na wkurwie, drze japę, nawet bez powodu. strzela fochy, zamiast zapytać wprost: "ej, mecenasie, to jak to jest: masz ze mną romans czy z tamtą?". proste? druga bohaterka, to już serial (szukam właśnie w pamięciu tytułu), "przyjaciółki", grana przez małgorzatę sochę, ma jakieś dziwne fazy na typowy polski, przaśny ślub, mimo że jej narzeczonemu się to nie podoba. potem narzeka koleżance, że ostatnio ciągle się kłócą. przez kogo? przez nią samą! sama przecież zaczyna, prowokuje. 

a teraz wisienka na torcie, czyli babska gazetka "glamour", która jeszcze bardziej niż wszystkie telewizje śniadaniowe świata razem z radami, jakie szorty założyć do jakiej figury, obraża moją inteligencję. gazeta radzi, aby podczas wakacji: "wrzucać na facebooka miliard zdjęć i patrzeć, jak wkurzasz nimi wszystkich, którzy siedzą w pracy" lub"tańczyć całą noc na stole w tapas barze. albo śpiewać do rana karaoke. ktoś zrobi ci zdjęcie? i dobrze! wreszcie twój eks zobaczy, że dobrze się bawisz (bez niego)" (podkreślenia oryginalne, jak w tekście).

kto zaczął tą debilną modę na trywializowanie, infantylizowanie kobiet? te postaci to mentalne nastolatki w ciele kobiet. upupianie jak stąd do wieczności, przydałoby się przewietrzyć mózgi niektórych bohaterek co najmniej tak porządnie jak ich szafy. (bo przecież, co sezon musi być nowych ciuch. facet zresztą też).

wtorek, 19 maja 2015

drwale

trend drwala to wcale nie powrót do męskości. dlaczego? ta moda na brodę, koszulę w kratę i siekierę w plecaku uświadomiła mi jedno: mężczyźni są cholernie próżni. teraz co drugi nosi brodę, bo takie trendy. panowie zapomnieli w tym zniewieścieniu jednak o jednym...



poniedziałek, 18 maja 2015

randka



był taki odcinek SATC, gdzie na randce pan randka charlotte usilnie łapał ją za głowę, sprowadzając ją do poziomu swojego krocza. charlotte to się nie spodobało, oczywista. pan randka pewnia myślał, że niejako zmuszając ją do robienia loda, przełamuje nomen omen lody ;)

czwartek, 14 maja 2015

jak to jest z tą wiernością?

piszę teraz opowiadanie o kobiecie, która po morderstwie męża przybywa w rodzinne strony. zawsze przed zaśnięciem buduję dialogi. ten mi wyszedł zupełnie spontanicznie, bo wątek miłosny w tym opowiadaniu będzie drugorzędny, aktualnie skupiam się na relacji córka-matka, córka-ojciec i bohaterka-jej były hot profesor, mentor.

bohaterka niespecjalnie przeżyła śmierć męża. w ogóle w opowiadaniu pewnie na koniec wypłynie, kto go zabił i dlaczego. najważniejsze jest to, że ona wcale nie przepłakała tej śmierci. dopiero po niej zdała sobie sprawę, że męża nie kochała. generalnie jest jałowa, sucha emocjonalnie, bo tę suchotę wyniosła z domu. tylko były profesor dał jej namiastkę ciepła i zainteresowania, dlatego wszyscy są pewni, że dawniej mieli romans. a tu chodzi o relację z drugim człowiekiem, o bliskość, która nie musi być równa miłości romantycznej. pozory mylą.

by jedwabneponczochy

piątek, 1 maja 2015

lekarze

by jedwabneponczochy
nie lubię lekarzy, zwłaszcza tych pierwszego kontaktu. ma się wrażenie, że pomylili zawód. gdzie ci, co chcą leczyć z potrzeby serca, a nie w celu powiększenia portfela?

moja promotorka mówiła, że lekarz to archetyp kata. bo czego można się spodziewać po osobach, które jako dzieciaki kroiły żaby?


jezus jezus jezus

czwartek, 30 kwietnia 2015

portfolio

szukam pracy jako copywriter. gdy to piszę, mam aktualnie 38 stopni temperatury, więc może być nieładnie i nieskładnie, ale...

  1. wiem, jak pisać teksty sprzedażowe (nauczyłam się tego, pracując w agencji marketingowej oraz czytając amerykańskich mistrzów);
  2. znam rozbiór logiczny zdania złożonego podrzędnie, więc używam przecinków tam, gdzie należy (dodam, że jestem po edytorstwie w polskiej akademii nauk);
  3. moje lekkie pióro nigdy się nie wypisze, ponieważ tkwią w nim niewyczerpane zasoby atramentu (od podstawówki chciałam żyć z pisania i nadal nie udaje mi się zmienić tego dziecięcego marzenia. zaprowadziło mnie ono na tak egzotyczny kierunek studiów jak twórcze pisanie);
  4. mam sporą wiedzę, czytam, rozwijam się. nadal wiele pamiętam z czasów studiów (czy wspomniałam, że kończyłam też antropologię?). dlatego moje teksty mają to coś (coś więcej); 
  5. tylko ten, kto nic nie robi, się nie myli. mam też swiadomość, że nie jestem encyklopedią, ale mam intuicję i wiem, gdzie coś zgrzyta, w takich sytuacjach nie boję się sięgnąć po słownik. tylko idiota myśli, że jest nieomylny, ja często powtarzam, że "wiem, że nic nie wiem" i dlatego staję się coraz lepsza w tym, co robię.

obejrzyj moje portfolio :)



wtorek, 28 kwietnia 2015

powrót do taty

nie miałam wzorca mężczyny. kiedy byłam dzieckiem, nie miałam kontaktu ani z dziadkami, ani z ojcem. teraz zazdroszczę tym dzieciom, które z ojcami wychodzą na spacer, uprawiają razem sporty, jeżdżą na wakacje. wprawdzie kontakt z moim ojcem ograniczał się właśnie do wspólnych wyjazdów wakacyjnych (było ich w sumie może kilka), ale to były wyjazdy dla niego, nie dla dzieci. w piątej klasie jednego dnia przejechałam z ojcem po górach 80 km. to było akurat fajne, ale mocne jak na takie cherlawe dziewczę jak ja. na wszystkich wyjazdach bowiem trzeba było się dostosować do ojca planów, tempa i zachcianek. dopiero po latach zaczęłam lubić zamki, bo ciągana siłą po nich przez ojca, nie znosiłam tego. "tato, kolejny zamek? już jeden dzisiaj widzieliśmy...".

teraz, zwłaszcza w berlinie i paryżu, widziałam te dzieci z ojcami. zazdroszczę im. kiedyś dziecko miało naturalny kontakt z ojcem przy jego pracy. potem przyszła rewolucja przemysłowa i ojcowie poszli do fabryk, wtedy stracili kontakt ze swoimi dziećmi. zwłaszcza z synami, którzy uczyli się zawodu od ojca, podpatrując go i pomagając mu. teraz te dzieci, które znowu mają kontakt z ojcem, mają szansę być normalne, stworzyć zdrowie związki. wprawdzie mężczyzna, którego za dużo jest w domu, niewieścieje i chemia między małżonkami znika, to i tak dobrze, że tata wrócił. trzeba to jednak wypośrodkować. facet nie może robić za babę. niech jednak aktywność fizyczną zajmie się w rodzinie on, nie matka. ona może być dodatkiem. niech dzieci widzą silnego ojca, żeby mogły uwierzyć, że one też mogą.

napisałam dramat, w którym postać ojca i męża została sprowadzona do karykatury. opowiadanie, którego główny bohater był męczony przez femme fatales. we francji zaczęłam pisać kolejne, gdzie młoda kobieta przeżywa głęboką relację z 40-letnim mentorem. brak ojca cały czas pojawia się w mojej głowie, choć myślałam, że już się z tego wyleczyłam. nawet moja magisterka była poświęcona silnemu mężczyźnie, takiej mojej wymarzonej figurze w czasach, gdy mężczyźni niewieścieją.

na pierszwszych studiach, podczas badań terenowych, namiętnie rozmawiałam ze starszymi panami. stanowili oni co najmniej 90% moich rozmówców. cały czas mi brakuje takiej figury mentora. w szkole same nauczycielki, nie jest to dobre, naturalne środowisko, gdzie mężczyźni prawie nie występują. cały czas mi się marzy, że będę mieć taką głęboką więź z przyszłym teściem.

dlatego nurt powrotu do taty bardzo mi się podoba. szkoda, że nie urodziłam się teraz, kiedy wreszcie ojcowie do tego dochodzą, że dziecko potrzebuje obydwojga rodziców. a dziadkowie - oni są bardzo, bardzo ważni. wydaje mi się, że nawet ważniejsi niż rodzice. mają większą wiedzę i doświadczenie, to oni powinni spędzać dużo czasu z wnukami, a nawet ich wychowywać. w czasach, gdy jednak przesunęła się granica wieku, dziadkowie już nie mają na to zwyczajnie siły, a szkoda. to jednak temat na już zupełnie inny wpis.

wtorek, 21 kwietnia 2015

dlaczego wolę colę od pepsi?



bo pepsi w reklamach jedzie po coli. cola zaś z klasą nie atakuje pepsi. (no i smakuje lepiej).

niedziela, 5 kwietnia 2015

sobota, 21 lutego 2015

Być kobietą w XVIII wieku...

XVIII-wieczne angielskie damy, cytat pochodzi z filmu "Belle" (2013), meme by jedwabneponczochy

XVIII-wieczne angielskie damy, cytat pochodzi z filmu "Belle" (2013), meme by jedwabneponczochy

XVIII-wieczne angielskie damy, cytat pochodzi z filmu "Belle" (2013), meme by jedwabneponczochy
memy mojego autorstwa