poniedziałek, 8 marca 2010

dzień kobiet

dziewczyny pytają się, gdzie ci mężczyźni. przystojniacy podobno chodzą kanałami – teoria kuzynki. pielą farmę na facebooku – twierdzi koleżanka. nie lepiej, by było, gdyby wypielili nasze farmy? wszyscy by byli zadowoleni. no dobrze, gdzie ci mężczyźni? chyba właśnie to pytanie i jednocześnie refleksja dominuje tego dnia. w święto kobiet myślimy paradoksalnie o mężczyznach. dyskusję o kobietach-materialistkach rozpoczyna kolega, który dumnie oznajmia w swoim statusie: „ku chwale ojczyzny, jeden jest dzień kobiet, cały rok mężczyzny”. zgoda, nie mam nic przeciwko patriarchatowi, o ile rządza nami mądrzy, odpowiedzialni, pewni siebie mężczyźni. kolejny kolega uznaje, że to wszystko to eufemizmy, że wszystkie oczekiwania kobiet wobec mężczyzn sprowadzają się do jednego: „hajs, hajs, hajs”. odpowiadam, że przez męskość rozumiem zaprzeczenie obrażalskich, zakompleksionych, sierotowatych mamisynków. on nadal upiera się przy swoim. nie wytrzymuję, piszę: „dla mnie argumenty, że laski lecą na pieniądze i samochody, świadczą o niczym innym, niż o tym, że facet po prostu nie ma NIC INNEGO do zaoferowania! on pisze że: „faceci nie maja nic innego do zaoferowania, bo niczego więcej nie wymagacie. ty myślałaś, że my jesteśmy z wami dla inteligencji i poczucia humoru?”. ja na to: „jeśli nie szukasz w kobiecie inteligencji i poczucia humoru, to nie dziw się, że trafiasz na blachary. szybkie kobiety lubią szybkie samochody. dyskusja z tobą świadczy o tym, że zdecydowanie nie warto tracić czasu na facetów”. no i facet zepsuł mi moje święto. dochodzę do wniosku, że faceci to ameby z uszkodzonym mózgiem z tą swoją nibynóżką, którą nazywają penisem. oczywiście wiem, że wielu jest w porządku, ale ja raczej wszędzie się spóźniam, bo ci najlepsi są już zajęci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz