sobota, 4 października 2014

higieniczny-estetyczny luksemburg i kebab w combs la ville

wyprawa do luksemburga, który jest higieniczny-estetyczny, sprawiła, że po powrocie do paryża przeżyłam mały szok kulturowy. nagle zrobiło się tłocznie, kolorowo i zdecydowanie mniej czysto. z drugiej strony to wszystko sprawia, że paryż żyje, a luksemburg prędzej czy później się znudzi. w końcu francuzi, belgowie i niemcy dojeżdżający tam do pracy jadą tam - no właśnie - do pracy...

gdy moje tgv zbliżało się do dworca luksemburskiego, moje oczy oślepił blask nowych drogich aut na parkingu. albo tu wszyscy są cholernie bogaci albo mają tanie samochody, pomyślałam. jak mi potem wytłumaczył kolega, którego tu odwiedziłam, luksemburczycy mają jakieś specjalne zwolnienia z podatków, gdy kupują nowe auta. zmieniają je więc co cztery lata; a dwa - są tu podobno najniższe w całej europie ceny paliwa. co więcej, mój kolega wynajął na czas mojego przyjazdu także taki nowy elegancki wózek, choć ja pytałam, czemu nie wziął mini coopera... mój brat - wielki fan motoryzacji, choć który mężczyzna nie jest? ach tak, mój ojciec, ale to wyjątek potwierdzający regułę - byłby zachwycony. jednym zdaniem - luksemburg: (k)raj dla blachar.

z całego pobytu w luksemburgu najlepiej jednak zapamiętam... basen. basen kryty i odkryty z taką cudownie cieplutką wodą jak w morzu czerwonym. i te tarasy i sauny... koedukacyjne... w pewnym momencie znalazłam się w saunie z podstarzałymi nagimi niemcami, było ich około tuzina. jako jedyna odziana byłam w ręcznik, choć przypuszczam, że to oni powinni się mnie wstydzić, nie ja ich. przypuszczam, że sauna to jedyne miejsce, gdzie mogą zobaczyć na żywo młode, jędrne damskie ciała, haha.

pisałam już z przymrużeniem oka, że we francji alkoholik poczuje się jak w domu, bo pije się tu codziennie. gdy jednak zapytałam kuzyna francuza o tę codzienną częstotliwość, odpowiedział: tak, francuzi piją codziennie. ale tylko alkoholicy. w luksemburgu spożywa się średnio 15 litrów czystego alkoholu na głowie (to absolutni rekordziści w skali światowej), w polsce to 'tylko' 10 litrów. najwyraźniej bankowcy z luksemburga znieczulają się po nieudanych operacjach bankowych albo używają alkoholu do dezynfekcji zabrudzonych banknotami dłoni ;) (na prawie każdym papierku są tysiące bakterii i... kokaina).

a teraz hit: wczoraj byliśmy na kebabie. jak to w piątek wieczór, było pełno ludzi. z tłumu nagle wyłonił się... kelner. po złożeniu zamówienia czekaliśmy przy barze, popijając... czerwone wino. francja-elegancja. wino w kebabie. to możliwie chyba tylko we francji. uwielbiam takie - nomen omen - smaczki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz